Nastroje uzależnione od...



To niesamowite. Kiedy ostatni raz coś tutaj opublikowałam, była zima, mróz, plucha i wszystko co straszne może wydarzyć się w pogodzie. Później było nijak, bo wiosna przestaje być wiosną coraz bardziej. Nie potrafię w to uwierzyć, ale PRZEŻYŁAM ! Przetrwałam te ciężkie czasy pogodowych załamań, bo muszę przyznać, że (niestety) pogoda potrafi mocno wpłynąć na to, co się we wnętrzu człowieka dzieje. Tak więc po licznych zamieciach, niepewnościach, deszczach i dniach nijakich, ŻYJĘ.

Wiosną często myślałam nad tym jak nad nastrojami człowieka trudno jest zapanować. Otaczają nas tysiące bodźców i pewnie każdy nas w różnym stopniu jest na nie odporny. Im więcej bodźców nas tyka, tym ciężej utrzymać się na jakiejś takiej... Lini życia? Wyobraźcie sobie siebie samego balansującego pomiędzy dwoma punktami zaczepienia na wąskiej elastycznej taśmie. Każdy taki bodziec to podmuch wiatru. Jak się to zbierze do kupy, to nic tylko wicher i wielkie bęc na ziemię. Ale na szczęście taśma aż tak wysoko nie jest, więc wspiąć się możesz zawsze. No tylko że każdy upadek boli, a ze stłuczeniami ciężko się podnieść. Ale wierzę, że zawsze dopadnie nas w końcu to upragnione , długo wyczekiwane Lato :)

Gdybym miała zrobić listę czynników, które wpływają na to, co się w środku człowieka dzieje, nie starczyło by miejsca (ok, chociaż i może by starczyło, bo czy internet ma jakiś koniec?). Z obserwacji własnego życia z pewnością mogę wyróżnić kilka głównych, najbardziej wpływowych. Nie mam zielonego pojęcia, czy ktoś na tej planecie też tak ma. Może i tak...


POGODA czyli coś, o czym już nieco wspomniałam. Nie raz zdarzyło mi się popaść w przygnębienie tylko dlatego, że przez dłuższy czas słońce było schowane za chmurami. Nie przepadam za tym, bo pogody nie zmienię. Z drugiej strony w końcu zawsze to słońce pojawi się na niebie i od razu wracają wszystkie chęci do życia. Faktem jest, że w moim przypadku wszystko się tak zawile przeplata, że czasem deszcz daję mi radość, a kiedy indziej pewną dozę melancholii w życiu. Uhh, to wszystko tak bardzo kojarzy mi się z Romantyzmem, Młodą Polską, itd., że lepiej już przejdę do punktu 2, czyli... 


LUDZIE, bo jak to się mówi "Z jakim przystajesz takim się stajesz" - święta prawda.  Złe towarzystwo to nie tylko takie, które niszczy nas fizycznie. To również ci wszyscy "znajomi" , którzy wykańczają nas psychicznie. Znam ludzi, którzy bez przerwy potrafią na wszystko narzekać. Na WSZYSTKO. Z niczym się nigdy nie zgodzą, ale też nigdy nie wyrażą swojego zdania w określonej sprawie. Nigdy się nie uśmiechną, nie podzielą twojej radości. Mimo to uważają się za twoich znajomych i spędzają z tobą czas. Tak ciężko wyplątać się z relacji z takimi ludźmi, tak ciężko ich rozweselić, pokazać, że życie ma też pozytywy. A może i oni widzą te pozytywy, tylko narzekanie jest wygodniejsze? Sama nie wiem. Do tego punktu idealnie wpasowałby się pewien cytat. Czy to nie absurdalne, że najlepsze cytaty o radości znalazłam w "Cierpieniach młodego Wertera" Goethego? Uważam jednak, że ten trafił w samo sedno... 

Pragnę, by każdy z nas powtarzał sobie co dnia: Nie możesz niczym bardziej przysłużyć się swym przyjaciołom, jak tym, że nie popsujesz im ich radości, owszem, powiększysz ją, biorąc w niej udział.


 + z wiedzy naukowej (choć nie pamiętam już dokładnie wszystkiego, ponieważ czytałam artykuł na ten temat dosyć dawno). NEURONY LUSTRZANE dopisuję do podpunktu 'ludzie', bo prawdopodobnie to one są za to wszystko odpowiedzialne. Działają one na takiej zasadzie: kiedy widzisz kogoś uśmiechniętego, to z automatu też się uśmiechasz. Jak przebywasz z ludźmi smutnymi, nastrój udziela się też tobie. 


PASJA (chyba wiadomo, o jaki rodzaj pasji chodzi...), czyli czynnik łagodzący. Taki podmuch wiatru, który przywraca nas na właściwe miejsce. Pewna czynność, zajęcie, które pozwoli odreagować i ulotnić się wszystkim negatywnym emocjom. Punktem odniesienia może być ten post: "Jak być szczęśliwym". Uwierzcie mi, posiadanie pasji w życiu (to może być coś malutkiego" na prawdę pomaga w zachowaniu (lub przywracaniu) dobrego nastroju, pozytywnych emocji.

Kiedy mam gorszy dzień, w zależności od pogody, najbardziej pomagają mi:

- JAZDA NA ROWERZE - rekreacyjnie, czasem szybko, czasem wolno. Można przemyśleć wiele kwestii, odpocząć i cieszyć się wszystkim co nas otacza 

- RYSUNEK i wszystko co kreatywne


Nie wiem, czy ktoś jeszcze jakieś blogi czyta, a tym bardziej mój, ale i tak zadam to pytanie, bo jestem baaardzo ciekawa.
Od czego najbardziej uzależnione są wasze nastroje i jakie macie sposoby na przywracanie wszystkiego do ładu?


Miłego dnia,
dużo radości i słońca! :)
Ania

3 komentarze:

  1. Lubię też jeździć na rowerze (i rysować, by się odprężyć). Najlepiej jak najdalej od ludzi. Mogę się w ten sposób naładować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój nastrój chyba uzależnia się od moich planów, moich działań czy się powiodą, itp. Również lekko od pogody, studiów i zachowań ludzi.

      Usuń
    2. Widzę, że chyba z rowerem mamy tak samo :) to najbardziej pomaga w 'naładowaniu się' - można pobyć samemu, ale jednak coś robimy, no i otacza nas świat, który jest taki piękny :)

      Usuń

Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami i do dyskusji! Miłego dnia! Ania ☺

Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger