Dopłyń do bezpiecznej przystani

Dopłyń do bezpiecznej przystani

Jak bardzo rozszalałym i nieobliczalnym tworem jest życie (mam tu na myśli to życie, które jest raczej czasownikiem, niż rzeczownikiem). Aaah! To trochę jak jazda rollercoasterem - powolutku suniesz sobie w górę, wszystkie twoje zmysły upajają się w widoku kolorowego wesołego miasteczka, które rozpościera się gdzieś w dole. Jedziesz, powolutku, powolutku, bo po co się spieszyć? Zatrzymujesz się. Patrzysz przed siebie. Gdzie są te tory? Nagle wagonik zaczyna pochylać się w dół i ziuuu. Pędzisz przed siebie, miotany przez różne stany emocjonalne, od pięknej ekscytacji po przeraźliwy strach. Jedziesz tą kolejką przez różnego rodzaju pętle i zakręty. Jedziesz, jedziesz i nie możesz się zatrzymać.


Czy nie macie tak czasem w życiu? Tak, że nagle, nie wiadomo skąd nabiera ono prędkości i pędzi, pędzi, gdzieś do przodu? Ja tak mam i to bardzo często. Oj, bardzo.

Może to przez mój charakter lub osobowość. Być może to kwestia studiowania, które ciągle stawia przede mną swoje wymagania (choć chyba czuję się tutaj bardziej tak, jakby te wymagania zostawały we mnie rzucane, i to tak dość mocno). Albo tego, co sprawia, że lubię być w coś zaangażowana.

Tak, czy siak, nie wnikam.

Wiecie, co jest ważne w tym naszym pędzie życia? Bezpieczna przystań. Takie coś, co sprawi, że poczujesz się błogo. Że zamkniesz oczy i całym sobą przeniesiesz się do tych chwil beztroski, gdy wszystko było troszkę łatwiejsze. Dopłyń tam, zacumuj swój okręt i przywitaj się ze swoimi starymi druhami. Miej się dobrze…



Sama mam kilka takich bezpiecznych przystani (wiecie, to jest dobre zabezpieczenie przed zgubieniem się gdzieś na morzach i oceanach!). Często wiążą się one z pozytywnymi wspomnieniami, albo po prostu z tym, że wprawiają mnie w jakiś taki nieopisany, nieco melancholijny błogostan. Kilkoma z nich chciałabym się z wami podzielić. Być może ktoś odnajdzie w nich samego siebie…

  • SŁUCHANIE MUZYKI Z DZIECIŃSTWA - to nie muszą być kawałki wysokiej klasy. To są moje stare radiowe przeboje, muzyka z Simsów i piosenki z High School Musical czy Camp Rock. Gdy ich słucham, mam wrażenie, że przez chwilę mogę zamknąć się w jakiejś takiej bezpiecznej bańce. Jakby ktoś szeptał za pomocą tych prostych melodii i słów - będzie dobrze!

  • RYSOWANIE - a raczej bazgranie, to coś, co po prostu zawsze przynosiło mi ogromną radość. Nie ważne, czy miałam 3 lata i kolorowałam Małego Księcia, bo nie podobało mi się, że obrazki w nim są czarno - białe, czy jako 9-latka projektowałam ubrania dla wymyślonych modelek, czy może jako licealistka marzyłam gdzieś w głębi, że kiedyś zostanę grafikiem, że stworzę film animowany czy zilustruję książkę dla dzieci. Czysta radość.

  • SPACER - połączony z obserwacją wszystkiego, co dookoła. Ten moment gdy idziesz bez celu. Idziesz i masz czas pobyć sam ze sobą i ze światem, który cię otacza. Już na samą jego myśl mam ciarki, uwielbiam spacery. Mają w sobie coś z mistycyzmu.

  • DOBRY FILM / KSIĄŻKA - taki, który już trochę znam. Bo tu nie do końca chodzi o fabułę. Tutaj chodzi o coś, co jest ukryte głębiej. O świat, w którym to wszystko jest zanurzone. O bohaterów, z którymi być może kiedyś nawiązaliśmy pewne bliższe relacje… Dla mnie to zawsze będzie "Ania z Zielonego Wzgórza". Zawsze.

Lista takich "Bezpiecznych Przystani" mogła by się ciągnąć i ciągnąć, w nieskończoność… Ale nie będę was już męczyć ścianą tekstu na blogu. Zamiast tego zapytam Ciebie - co jest Twoją bezpieczną przystanią? Czymś, dzięki czemu możesz zwolnić, a może wręcz poczuć się błogo?


Obrazy:
1. Paul Jean-Clays "Rocky Coast with Figures and Boats"
2. Paul Jean-Clays "Ships lying off Flushing"
Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger