O serialach słów kilka



Sprawa jest chyba dosyć powszechna i aktualna. A jak nie, to trudno. W każdym razie mam wrażenie, że znaczną część mojego otoczenia ogarnął serialowy SZAŁ. I to na prawdę szał pisany wielkimi literami. Nie wiem, skąd ludzie biorą czas, żeby obejrzeć tyle odcinków w tak krótkim czasie... A jednak. Kolejne tytuły dodawane są do list "Obejrzane", "W trakcie" i "W planach". Dzięki temu wszystkiemu mimowolnie znam wiele tytułów, podstawowe wątki, bohaterów... 

Ludzie stoją po dwóch stronach barykady - jedni oglądają seriale, inni wolą pełnometrażowe filmy. Są też ludzie, którzy stoją tak jakby na szczycie, nie mogąc określić swoich preferencji. Gdzie postawiłbyś sam siebie?


Ja jestem zdecydowanie za filmami. W jednej części, bez zbytniego przeciągania. Raz, a porządnie. Oh, no dobrze, może nie do końca. Może prawda wygląda nieco inaczej... Problem jest w tym, że nie mam jak wybrać. Nie jest tak, że nie lubię seriali, bo [..]. Prawdą jest to, że ja zwyczajnie nie umiem oglądać seriali. Ale jak to? Wystarczy znaleźć, włączyć  i czas jakoś leci. Tyle, że ja tak wiele razy próbowałam. No i nie umiem. Chcę, ale nie umiem.

Przebywając pośród ludzi zafascynowanych różnymi serialami, ciężko byłoby zostać wobec nich obojętnym. W pewnym momencie coś cię zainteresuje. Wtedy stwierdzisz - czemu by nie obejrzeć kilku odcinków? Seriale wciągają, więc pójdzie gładko... No jednak nie.


Nawet, jeśli fabuła wyjątkowo mi się spodoba, mimo ciekawości, utknę w którymś miejscu (najczęściej pierwszy sezon, gdzieś 3/4, albo wcześniej). Być może zaczynam sobie uświadamiać, ile jeszcze przede mną. Ile minut, ile godzin, ile dni. A to wszystko dla jednej (racja, wielowątkowej) historii! Niezwykłej, ale jednak... Najciężej jest, gdy odcinki są długie. U mnie maksymalny czas dla seriali to 20 min. (jeśli mam z nimi wytrwać do końca 1 sezonu i nie zrezygnować). Co jest w tym najgorsze? Odcinki najciekawszych seriali trwają co najmniej 40 min. I jak tu żyć?


Z jednej strony cieszę się, że nie jestem tak bardzo podatna na seriale. Mam całą listę filmów do obejrzenia, a oglądanie bloku odcinków tylko by mi to utrudniało. Jednak na prawdę są seriale, które bardzo mi się podobają... 

W tym poście pojawiły się plakaty kilku z nich. W całości obejrzałam jedynie Ricka i Mortiego - odcinki były krótkie, mało ich na sezon, a samych sezonów tylko 3. Poszło szybko, spodobał mi się absurdalny humor, dziwne wynalazki i specyficzność bohaterów. Black Mirror oglądamy czasem w szkole (pozdrowienia z klasy maturalnej), na szczęście odcinki można wybierać losowo, bo nie łączą się (może, że czegoś nie wiem) w jedną całość. Reign - prawie cały pierwszy sezon zajął mi ok. 2 lat. Skończyłam, bo zaczęli mi się mieszać bohaterowie. Futurama - moja serialowa miłość. Niestety mam problem ze znalezieniem wszystkich odcinków w jednym miejscu... Inaczej się gubię :( W Adventure Time kocham kreskę, wymyślone postacie, absurd sytuacji, piosenki, cukierkowy świat... no i interesujące teorie spiskowe. Friends chciałam oglądać w gimnazjum, żeby uczyć się angielskiego. Marzy mi się, żeby obejrzeć Anię, ale aktualnie słabo z czasem, a odcinki baaardzo długie. A dlaczego na tej liście znalazło się Downton Abbey? Bo Wielka Brytania, duża stara posiadłość, te czasy, służba, kostiumy... I tylko 1 obejrzany odcinek na koncie.


Moje zestawienie seriali to istna mieszanka wybuchowa. Tak, wiem, ale co człowiek poradzi, że akurat takie skrajne klimaty preferuje? Mam nadzieję, że choć jeden uda mi się jeszcze doprowadzić do końca ☺ Oglądaliście któryś z nich?

A na koniec nadal zastanawiam się... Czy jest jeszcze ktoś, kto, mimo chęci, nie potrafi oglądać seriali? Jak sprawa wygląda w waszym przypadku?


2 komentarze:

  1. Oglądanie serialu Miami Vice zajęło mi prawie 8 lat. Ale np. Szpital na peryferiach i nowsze sezony obejrzałem hurtem w 2 tygodnie. Jeśli fabuła nie przygniata widza ilością informacji od samego początku, tym lepiej się ogląda taki serial. Poza tym- kwestia czasu: Film to dość szybko opowiedziana historia, musi być sprawnie przedstawiona; serial pozwala na dawkowanie napięcia przez dłuższy czas (dobry przykład- 1 sezon Twin Peaks).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, tutaj jest właśnie ta różnica pomiędzy serialami a filmami... Niektóre seriale można by zbić w jeden film, a z niektórych filmów powstałby całkiem dobry rozbudowany serial. Co do Twin Peaks - jak usłyszałam soundtrack to aż się zachciało oglądać... Mam nadzieję, że kiedyś się uda :)

      Usuń

Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami i do dyskusji! Miłego dnia! Ania ☺

Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger