To, co było, już nie wróci

Siedzę sobie w moim pokoju przy stoliku. Obok mnie gigantyczne granatowe okno na świat (i to wcale nie jakaś przenośnia!). Właśnie zrobiłam sobie śniadanie. Ze smakiem zajadam się jajecznicą i wgryzam się w grzanki tak, jak wgryzam się w dorosłość. Wszystko zapijam inką. Kawy nadal się nie tykam.  Śpiewa dla mnie Bryan Adams sprzed 16 lat. Życie pędzi dalej, a ja ostatnimi czasy tak często otrzymuję chwile, w których przypomina mi się to, co było. To, czego już nie będzie.


Nostalgia zabija teraźniejszość. Myśląc ciągle o tym, co było, w naszej głowie nie starcza miejsca na myślenie o tym, co dzieje się teraz. Wydaje mi się, że to dość logiczne stwierdzenie. Jednak czasem bywa tak, że świat pobiegł do przodu a ty za nim nie nadążyłeś i zostałeś gdzieś w tyle. Gdzieś w otchłani między przeszłością i teraźniejszością. Jak ta otchłań się nazywa? Sama nie wiem,  ale chyba jej tajemniczość jest jak dodanie ognia do tego wszystkiego. Pali.

Nowe miejsce. Nowa sytuacja. Nowi ludzie wokół mnie. A tam gdzieś w oddali został dom, ten bezpieczny dom! Rodzina, przyjaciele, ukochane zakątki. Gdy do nich wracam, zalewa mnie fala wspomnień. To jest taka rzeczywistość, którą jakkolwiek chciałoby się utrzymać przy sobie, już nigdy nie wróci. Pozostaje jedynie namiastka przeszłości - tak wiele rzeczy jest nośnikami wspomnień.

Nie tylko zdjęcia. To jest coś bardzo klasycznego. Tutaj wystarczy piosenka, do której tańczyło się na komersie w szóstej klasie. Miejsce wielu długaśnych spotkań, rozmów i dzielenia się radością z innymi. Wspólne żarty. Wszystkie takie wspomnienia, które pod żadnym względem nie są twoje osobiste, ale łączysz je z kimś bliskim. Książka na półce, o której potrafiłeś rozmawiać bez przerwy, tworzyć historie i teorie z nią związane. Film z Nocy Filmowej. Cytat napotkany na jakimś plakacie teatralnym. Mapa nad łóżkiem. Niepozorny wpis na Facebooku. Nuty w futerale skrzypiec. Dużo tego, oj, bardzo dużo.

To taka gęsta zupa, do której się kiedyś wpadło. Ciągle natrafiasz na makaron, który ciągle wypływa na powierzchnie. Przytulasz się do makaronu. Jeju, jakie to absurdalne.


Wiem, że idealizuję, ale to normalne. Przeszłość jest pięknym obrazem. Mnóstwo umyka z naszej pamięci, ale na szczęście są takie rzeczy, które są nośnikami wspomnień. Napotkanie ich na swojej drodze może wywołać łzy, uśmiech, przyjemne dreszcze i pewnie wielu innych rzeczy. To jest jak najbardziej normalne. Chyba każdy z nas miewa chwile nostalgii.

Po co o tym piszę? Chyba po trochu dla samej siebie. Żeby przekonać się, że to coś normalnego. Że to, co było, już nigdy nie wróci. I że to jest dobre. Bardzo dobre! Kolejny absurd? Myślę, że źle byłoby utopić się w Zupie Przeszłości.

Piszę też jednak po trochu do was. Być może, żeby zwrócić czyjąś uwagę i skłonić do szybkiej refleksji - w którym miejscu na swojej osi czasu się znajdujesz? Za punktem obecnym? A może daleko przed nim? Jaki dziś jest dzień? To jest Twoje prawdziwe położenie, nawet, jeśli wydaje się, że tak nie jest. Pora w to uwierzyć. Albo utrzymać ☺


Czuję, że mimo włóczenia się gdzieś w tyle tej osi czasu, w końcu dobiegłam do dnia dzisiejszego. Jestem w cudownym miejscu, robię wspaniałe rzeczy i otaczają mnie niezwykli ludzie. Najwyższa pora to zrozumieć. I to wcale nie znaczy, że odrywam się od przeszłości. Przeszłość mnie ukształtowała, to właśnie jej zawdzięczam to wszystko, co mam teraz. Ona jest we mnie.

Ale wiecie co? Przeszłość czasem tylko pozornie jest przeszłością. Wiele z niej jest wciąż aktualne. Wiele wciąż się dzieje. Pora to dostrzec.

Nie wyobrażam sobie zakończyć tego wpisu innymi słowami. Po prostu muszę do was wszystkich krzyknąć, tak jak to robili w filmie "Stowarzyszenie umarłych poetów"...

CARPE DIEM!




Obrazy:
1. Józef Chełmoński "Babie lato"
2. Józef Chełmoński "Bociany"
3. Józef Chełmoński "Królestwo ptaków"

4 komentarze:

  1. Piękne słowa
    Ostatnio też o tym myślałam, coraz bardziej zaczynam tęsknić za przeszłością. Chyba dlatego, że zapominam o tym co było w niej złe, trudne, a pamiętam głównie dobre chwile. Ktoś powiedział mi, że to dobrze... ja nie wiem.
    Ja chyba żyję bardziej przyszłością, oczekiwaniem tej dobrej chwili, przyjemnego czasu. Ale... co jeżeli one nie przyjdą? Albo przyjdą wtedy, kiedy najmniej się ich spodziewam.
    Dlatego mam takie poczucie, że powinnam przeszłość, teraźniejszość i przyszłość powierzyć Bogu i żyć najlepiej jak mogę. Teraz. W tej chwili. Kiedy puszczę muzykę, odłożę telefon i wrócę do zmywania, chociaż boli mnie głowa i bardzo mi się nie chce. Bo chwilą obecną jest jedyną, na którą mam wpływ
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pieknie napisane. U mnie to różnie bywa. Mam dni kiedy tylko myślę o przeszłości, o tych dobrych chwilach i tych gorszych. Dużo myślę również o przyszłości, o przemijaniu. Przecież nasze życie jest tak krótkie. Jak go przeżyć najlepiej? Może ma ktoś jakąś receptę?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspomnienia to piękny stan. Warto czasem wracać do przeszłości, zwłaszcza tej, która nam się dobrze kojarzy, ale warto nie zapominać o teraźniejszości. ;) Pięknie napisany post!

    OdpowiedzUsuń
  4. Widać, że jestes wrażliwą osobą, bo Twój post ma głębie, niejedno dno...bardzo ciekawe przemyślenia

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami i do dyskusji! Miłego dnia! Ania ☺

Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger