Każdy ma historię do opowiedzenia
Temat ten siedział w mojej głowie już od dłuższego czasu... Dobra, szczerze powiedziawszy to już od kilka lat myślę o nim i myślę. Nareszcie luźne myśli doczekały się zapisania. Mam nadzieję, że im podołam i uda mi się zebrać je w jakąś sensowną całość.
Codzienność i niecodzienność - idziesz ulicą, jedziesz autobusem, czekasz w kolejce. Otaczają cię różni ludzie, najczęściej całkowicie anonimowi. Nie znasz ich i to jest normalne - w końcu jaki człowiek zna cały świat? Idźmy dalej. Podnosisz wzrok do góry, aby na nich popatrzeć. Nie spotykasz się z niczyim spojrzeniem, bo ich oczy błądzą gdzieś w przestrzeni. Albo w ekranach smartfonów, niestety zbyt często. Patrzysz się, obserwujesz. Wychodzisz nieco ze swojej strefy komfortu, w której jesteś sam jeden. Patrzysz na ludzi i jakby stajesz się mimowolnie ich towarzyszem. Jesteś bardziej świadomy, bardziej obecny. Zaczynasz myśleć.Zaczynasz doświadczać tej obecności, nie jesteś już sam.
Ile osób odważyłoby się pójść o krok dalej i porozmawiać? Przyznaję, sama miałabym z tym niezły problem. Bo to takie niedzisiejsze, bo po co wtrącać się do czyjegoś życia, bo po co komuś przeszkadzać. Bo ogarnia mnie strach. Strach przed nieznanym?
Bez słowa więc, patrzysz na tych wszystkich ludzi. Patrzysz i myślisz.
Kim oni są? Każdy ma jakąś przeszłość. Każdy ma coś, co go martwi, co go cieszy. Każdy ma kogoś, kogo kocha. A może czuje się w tym wszystkim samotny? Każdy, bez wyjątku jest doświadczony przez życie. Jeden mniej, drugi bardziej. Ale to nie ulega wątpliwości, że właśnie tak jest. Każdy przeżył choćby jedną tragedię i jedno uniesienie radości. Każdy. Każdy o czymś teraz myśli. O czym? Tego nigdy się nie dowiemy.
Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia. I to jest właśnie punkt dzisiejszego wpisu. Uwielbiam patrzeć właśnie tak na innych ludzi. Jak na tych, którzy skrywają w sobie historie. Historie bardziej lub mniej zaskakujące, dramatyczne, napełniające nadzieją, historie niespełnionej miłości albo dotyczące jakiejś ogromnej przygody, która tą osobę spotkała. Historie, które ją ukształtowały.
Historie, które tak rzadko wychodzą na światło dzienne.
Kiedy pytasz kogoś, jak się ma, najczęściej osoba ta z biegu odpowie "dobrze". Nieważne, czy tego dnia została przez kogoś obrażona, przeżywa ciężkie chwile w życiu, albo wręcz przeciwnie - doświadczyła czegoś niezwykle pięknego. Tylko ta wymijająca, zwykle nieprzemyślana odpowiedź: DOBRZE.
Czy zależy nam na tym, żeby poznać drugiego człowieka? Czy pozwalamy mu na opowiedzenie nam swojej historii? Czy sami potrafimy podzielić się z kimś naszym własnym wnętrzem?
A na koniec być może najważniejsze - czy mamy świadomość, że drugi człowiek, że każdy, kogo mijamy, skrywa pewną historię? Historię jego życia, historię, która jest warta więcej, niż wszystkie książki schowane w kątach wszystkich bibliotek świata. Historię wyjątkową i niepowtarzalną. Historię, która może odmienić świat. Czy potrafisz jej wysłuchać?
Obrazy litewskiego malarza, Rimantasa Virbickasa.
Kim oni są? Każdy ma jakąś przeszłość. Każdy ma coś, co go martwi, co go cieszy. Każdy ma kogoś, kogo kocha. A może czuje się w tym wszystkim samotny? Każdy, bez wyjątku jest doświadczony przez życie. Jeden mniej, drugi bardziej. Ale to nie ulega wątpliwości, że właśnie tak jest. Każdy przeżył choćby jedną tragedię i jedno uniesienie radości. Każdy. Każdy o czymś teraz myśli. O czym? Tego nigdy się nie dowiemy.
Każdy ma jakąś historię do opowiedzenia. I to jest właśnie punkt dzisiejszego wpisu. Uwielbiam patrzeć właśnie tak na innych ludzi. Jak na tych, którzy skrywają w sobie historie. Historie bardziej lub mniej zaskakujące, dramatyczne, napełniające nadzieją, historie niespełnionej miłości albo dotyczące jakiejś ogromnej przygody, która tą osobę spotkała. Historie, które ją ukształtowały.
Historie, które tak rzadko wychodzą na światło dzienne.
Kiedy pytasz kogoś, jak się ma, najczęściej osoba ta z biegu odpowie "dobrze". Nieważne, czy tego dnia została przez kogoś obrażona, przeżywa ciężkie chwile w życiu, albo wręcz przeciwnie - doświadczyła czegoś niezwykle pięknego. Tylko ta wymijająca, zwykle nieprzemyślana odpowiedź: DOBRZE.
Czy zależy nam na tym, żeby poznać drugiego człowieka? Czy pozwalamy mu na opowiedzenie nam swojej historii? Czy sami potrafimy podzielić się z kimś naszym własnym wnętrzem?
A na koniec być może najważniejsze - czy mamy świadomość, że drugi człowiek, że każdy, kogo mijamy, skrywa pewną historię? Historię jego życia, historię, która jest warta więcej, niż wszystkie książki schowane w kątach wszystkich bibliotek świata. Historię wyjątkową i niepowtarzalną. Historię, która może odmienić świat. Czy potrafisz jej wysłuchać?
To wszystko zostawiam już waszej dalszej refleksji... Dla mnie taki punkt widzenia jest czymś niezwykłym. Szary przechodzień na ulicy, już nie jest kolejną przypadkową osobą, którą mijam. Jest kimś, kto ma swoją historię. Historię, która być może czeka, aż ktoś ją pozna.