Jak być szczęśliwym?

Jak być szczęśliwym?



Uwaga - wpis pokazuje sposób, który raczej nie wyleczy kogoś z głębokiej depresji. Ale spokojnie, bo ja na prawdę zamierzam odpowiedzieć na pytanie postawione w tytule. I gwarantuję wam - to działa!

Ostatnio sprzątałam w szufladach i tak się złożyło, że znalazłam mój kalendarz sprzed dwóch lat. Oczywiście, jak to wszystkie znaleziska, dokładnie przejrzałam notes strona po stronie. Po raz kolejny chwyciłam się za głowę jak dużo roboty wtedy miałam. Ale nie to jest ważne. Natknęłam się na ciekawą stronę. Mimo, że w planach na ten dzień nic nie miałam, kartka była zapełniona schludną, kolorową listą. Jej ogromny tytuł głosił: WHAT MAKES ME HAPPY? Mądra zrobiłam listę po angielsku... aż wstyd bierze za te głupie błędy. No ale języki obce są takie ładne i urokliwe, co na to poradzę?
Milczenie i scena w autobusie

Milczenie i scena w autobusie



‘Man in a Train, Thinking’  Jack B. Yeats


Podziwiam milczących ludzi, wyobrażam sobie ich myśli.
Sylvain Tesson "W syberyjskich lasach"

Dzisiejszy świat jest tak śmiesznie skonstruowany, że najlepiej by było, jakbyśmy cały czas gadali. Nie ważne o czym, o pogodzie choćby. Ja jeszcze pójdę o krok dalej. Nie lubimy ciszy*. Nie będę generalizować, przepraszam - bardzo dużo ludzi nie lubi ciszy. I to się bardzo ładnie obserwuje jeżdżąc autobusem. Obrazy zależą od pory dnia - ludzie albo głośno gadają, śmieją się, wymieniają poglądy, snują teorie, mruczą coś pod nosami... jeśli są w grupie, ze znajomymi. Lecz najczęściej takie pojedyncze osóbki, bo głównie o nie mi chodzi - siedzą i wlepiają wzrok w telefon, piszą z osobami, z którymi przed chwilą się rozstały, przeglądają Internet, stukają długimi paznokciami w ekrany, czasami czytają książki, uczą się, odrabiają zadania, słuchają muzyki... Tak jakby człowiek po prostu MUSIAŁ się czymś zająć i nie potrafił wytrzymać sam ze sobą. Czy aż tak nie lubimy samych siebie? Dajmy sobie moment.

Dlatego dołączam do pana Tessona i podziwiam sobie milczących ludzi. Choć muszę przyznać, jest ich dzisiaj tak malutko. A może już nie mamy o czym myśleć? Wyobraźnia wyciąga rękę spod zalegającego kurzu i tak jakby zaczyna do nas machać i wołać nieśmiało: "Pamiętasz o mnie jeszcze?". 

Siedzę w autobusie. Cisza dookoła, jedynie charakterystyczne dźwięki wynikające z kilku podanych wyżej czynności. Siedzę sama i cieszę się chwilą odpoczynku. Dziś nie czytam, dziś nie słucham muzyki, dziś obserwuję. A czy jakieś myśli do głowy mi wpadną? No zobaczymy, miło by było. Rozglądam się - zachmurzone twarze ludzi, takie zmęczone, takie znudzone. Każdy czymś zajęty. Każdego coś goni, dogania, schwyta, ciągnie w dół, a może i w górę? Autobus leniwie pełznie przed siebie. Jest stary i stuka, kiedy pada deszcz czy śnieg, to nawet przecieka. Autobus to taka puszka sardynek. Jesteśmy w nim zamknięci my i nasza "bagaż" uczuciowy, emocjonalny, myślowy, wszystko. Pojazd wypełniony po brzegi. Tyle się tutaj dzieje. A ja, jednostka, zdolna do myślenia - jak cudownie, przede mną wyrasta tyle możliwości. Milczę, ale chyba tylko na zewnątrz. Czy ktoś kiedykolwiek byłby w stanie wyobrazić sobie moje myśli? Wzrok wbijam w okno. Obrazy zmieniają się, rozpływają. Niby codziennie taka sama droga, ale spróbujcie sobie tylko uzmysłowić, ile szczegółów omijamy! Zawsze jest coś do odkrycia. Patrzę i łapię obrazy, myśli, dźwięki. Uśmiecham się sama do siebie. Cieszę się tą chwilą, tak normalną i zwyczajną, piękną w swej prostocie. A jednak jest w niej coś wyjątkowego. Zawsze. 

Kwieciste opisy, marne opisy... No ale co ja na to poradzę, że tak właśnie jest? Że tak miło raz na jakiś czas zatracić się w ukochanym Bezpustkowiu? Być człowiekiem w pełni myślącym i czującym. Wrażliwym na życie.

Może warto zastanowić się odrobinkę, czy w dzisiejszych czasach pamiętamy jeszcze o umiejętności bycia samym ze sobą. Z tym szczerym i nieudawanym. Posiadającym umysł zdolny do rzeczy niebywałych. Posiadającym wyobraźnię. Pamiętacie jeszcze? 


Uśmiechu i radości!
Ania




*chodzi mi nie o ciszę jako brak dźwięków, bo cisza w dźwięki może być bardzo bogata - bardziej o brak gadaniny     
Prologue

Prologue




Zakładam bloga pod wpływem tego dziwnego impulsu, który popycha do rzeczy raczej zaskakujących. Bo ja nawet nie wiem czy ktoś jeszcze takie blogi czyta, czy forma została kompletnie wyparta przez vlogerów. Osobiście kiedyś śledziłam kilka, ale przestałam... No sama nie wiem dlaczego. Jedno się nie zmieniło - blogowanie kojarzy mi się z jesienią. Może ta pogoda za oknem popchnęła mnie do tworzenia? Nie mam zielonego pojęcia*, bo pewnie powód jest banalny i tak na prawdę po prostu lubię pisać... Lubię też myśleć, słuchać, obserwować i lubię też oglądać bajki Disneya. Wogóle to lubię dużo rzeczy, bo nasz świat jest taki ciekawy i zaskakujący. 
A może ten blog też będzie w pewnym sensie zaskakujący? Kto wie, zapraszam do czytania. Jest jesień, więc pora idealna :-) 

A kto pisze? 
Ania, na razie tyle wystarczy. 

Miłego dnia / wieczoru / innej pory 
No i do zobaczenia! :-) 



*czy można mówić o zielonym pojęciu kiedy za oknem szaro-złoto, mroźno-szeleszcząco? Chyba tak, no bo w sumie zielonego pojęcia się nie ma...
Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger