Przewodnik po świecie wewnętrznym

O błądzeniu słów kilka. Wersja aktualna.


Niemalże rok temu, dokładnie 25 kwietnia, ogarnięta podróżniczym entuzjazmem, opublikowałam tu skromny, acz niezwykle uniwersalny przewodnik. Przewodnik ten sprawdza się w każdym miejscu na ziemi, ale - jak się okazuje, nie w każdym czasie. Dlatego też chciałabym go nieco zaktualizować, tworząc nową jego wersję. Przewodnik po świecie wewnętrznym.

Jest środa, 11 marca - dzień zerowy, w którym odwołano moje zajęcia na uczelni. Coś mi to już przypominało. Może porównanie będzie godne jedynie pożałowania, ale przypomniał mi się moment, w którym zachorowałam na ospę. W liceum. To był moment, w którym zatrzymałam się, a świat pędził dalej. Nikt mnie nie chciał odwiedzać, został tylko kontakt na odległość. 2.5 tygodnia spędzonego w domu. No to, moi kochani... Teraz taką ospę społeczną przechodzimy wszyscy razem. Wszyscy razem - to dodaje trochę otuchy, co nie? Bo nic nas aktualnie nie omija. Możemy za to wyruszyć w podróż, którą wiele osób odkładało w czasie. Odkładało, bo wokoło działo się tyle fascynujących rzeczy. Odkładało, bo miało świadomość, że wędrówka może być trudna i bolesna. Odkładało, bo zwyczajnie nie miało na to czasu, lub warunków.

A teraz - jest jakby troszkę łatwiej. Jesteś gotowy? Zapraszam.




Świat wewnętrzny? Czyli coś, co mamy w sobie. Czy można podróżować, bez wychodzenia z domu, a tym bardziej... bez wychodzenia z samego siebie? To brzmi troszkę jak absurd, ale - punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Usiądź więc wygodnie (albo spaceruj po pokoju, bo niektórym tak się lepiej myśli).

Cały świat - właśnie tak przyszło nam przedstawiać ogrom różnych zjawisk. Po francusku, tout le monde (czyli dosłownie "cały świat"), to po prostu wszyscy ludzie. Nieco zawężamy, prawda? Idźmy dalej. Postrzegasz świat, patrzysz na niego, obserwujesz. Ten świat ma więc pewne odbicie w tobie samym. Jesteśmy odbiciem tego ogromu, każdy z nas. A na dodatek mamy osobisty świat, który już sam w sobie jest ogromem. Troszkę tego dużo.

Nasz wewnętrzny świat jest prawdopodobnie większy od tego świata, który nas otacza. Czy to nie coś wspaniałego? Tyle nowych miejsc do odkrycia...



W tej podróży żadne wyposażenie nie jest niezbędne. No, może tylko kasza, makaron i papier toaletowy... Bez nich faktycznie możesz nie przetrwać. A tak na serio - polecam zaopatrzyć się w kartkę lub zeszyt i coś do pisania. Myśli to bardzo ulotne stworzenia, a to najlepszy sposób, żeby je jakoś ujarzmić. Żadne przygotowanie, to też przygotowanie - zapewnia więcej błądzenia.

Aby podróżować po naszym wewnętrznym świecie, przyda nam się troszkę akceptacji. Akceptacji, że nie wszystko jest tam takie oczywiste, jak to bywa w świecie zewnętrznym. 



Abyście troszkę lepiej zrozumieli tryb waszej podróży, musimy sięgnąć do świata metafor. Robert Macfarlane w swojej książce "Szlaki. Opowieści o wędrówkach" pisze: 

"Przebyłem również tysiące mil w wyobraźni, bo kiedy nie mogę zasnąć - co zdarza się w większość nocy - wysyłam swój umysł na wędrówki po znajomych szlakach; miarowym rytmem takiego marszu udaje mi się czasem ukołysać do snu."

To jeszcze nie jest metafora, lecz konkretne i rzeczywiste wyobrażenia świata, który znamy. Ten świat bardzo nam pomoże w naszej wyprawie. Podczas, gdy w swoim poprzednim przewodniku zachęcałam was do porzucenia mapy, w tym przewodniku jest ona kluczowym elementem. Ponieważ jednak to my sami eksplorujemy nasz świat wewnętrzny, to my stajemy się kartografami. 

Już chyba domyślacie się, o co chodzi? Wyprawa kartograficzna w głąb samego siebie... Załóżcie kapelusze podróżników, pióra w dłoń!

Spójrz na swoje życie, jak na szlak. Zaczęło się w pewnym miejscu, a ścieżki prowadziły pewnie przez góry, łąki, lasy, pustynie... Co nimi było? A może był taki moment, w którym poruszałeś się poza szlakiem?

Czy zatrzymałeś się kiedyś na dłużej w którymś miejscu, czy pędziłeś przed siebie? Co wyznaczało kierunek twojego życia? Obserwowałeś to, co dzieje się dookoła ciebie?

W podróży nigdy nie jesteśmy sami... Kto ci towarzyszył, kto towarzyszy? Co się działo, gdy stawaliście na rozdrożu? A może pamiętasz jakieś nieoczekiwane, poruszające serce skrzyżowania ścieżek?

W jakim miejscu znajdujesz się obecnie? W jakim klimacie? Możesz grać w ciepło-zimno, ale nie zapominaj o całym wachlarzu innych stref. Czy to szlak, czy jakieś ustronie, w którym skryłeś się na krótszą bądź dłuższą chwilę? 

Gdzie idziesz? Czy droga prowadzi przez gęsty las, tak, że nie widzisz tego, co kryje się za kolejnym drzewem? A może biegniesz po łące w kierunku czegoś, co wyłania się zza horyzontu? No właśnie... Idziesz, biegniesz, a może ktoś cię prowadzi?

Jak się czujesz w swoim świecie? Zagubiony, szczęśliwy, pełny pokoju, a może nieco przerażony? A jest jeszcze tyle różnych stanów trudnych do nazwania... 

Jest tyle różnych pytań, które mogłabym ci jeszcze zadać, ale to twoja wędrówka. To twój świat wewnętrzny. Myślę, że już wiesz, o co chodzi. Już wiesz, jak się chodzi i idziesz. Kierunek nadajesz sobie sam. Idź dalej, bo ta wędrówka jest na prawdę piękna...



Może skończysz z rozrysowaną mapą, może napiszesz ścianę tekstu, a może jedną, krótką myśl. Może też skończysz bez niczego namacalnego, a jednak - coś uległo zmianie. Bo każda podróż, nawet ta wewnętrzna, nas odmienia.

Osobiście, patrzenie na moje własne życie w kategoriach kartograficzno - podróżniczych bardzo mi pomaga. Dzięki temu mogę lepiej zrozumieć samą siebie, zrozumieć, dlaczego jestem w miejscu, w którym jestem. Cieszyć się tym miejscem, lub uczyć się go akceptować. Moje myślowe bezpustkowie nadal jest bezpustkowiem, ale nie tak chaotycznym jak zazwyczaj. Wiem, czym jest droga, czym jest las, a czym zasłyszany po drodze śpiew ptaków...

Może to dobry czas, żeby zadbać o swoje wnętrze. Aby poukładać bałagan, mętlik, który być może ciągle w nas narasta. Aby poznać naszą wewnętrzną mapę, nasz kompas, towarzyszy podróży. Aby zobaczyć, przed czym dotychczas uciekaliśmy w strachu przed odbyciem tej wewnętrznej podróży.

Podróżowanie jest czymś wspaniałym... Pamiętajcie - podróżować można zawsze, ale na różne sposoby. 



Mam aktualnie troszkę więcej czasu, a kolejne pomysły narastają w głowie. Jest więc duże prawdopodobieństwo, że wkrótce coś jeszcze tutaj napiszę, troszkę poukładam... Zapraszam więc do zaglądania co jakiś czas lub obserwowania mnie w mediach społecznościowych. Marzy mi się rozwinąć Bezpustkowie i stworzyć jakieś dobre miejsce w Internecie.

Jeśli macie jakieś spostrzeżenia, uwagi, chętnie posłucham! Już w tym miejscu chciałabym podziękować wszystkim osobom, które osobiście zadawały mi pytania "kiedy w końcu coś napiszesz?" oraz dzieliły się swoimi uwagami... Nawet nie wiecie, jak wiele dały mi wasze słowa! No więc... w końcu napisałam! :)

Ponieważ ten tekst ma charakter mocno refleksyjny, chciałabym podlinkować wpisy, do których sama lubię wracać. One często pomagają mi wrócić, pomagają na nowo popatrzeć na pewne rzeczy w moim życiu... Smacznego! Miłej lektury!



Życzę wam dużo spokoju na ten czas!
Dbajcie o siebie,
Ania


Obrazy:
1. Caspar David Friedrich "Woman at a window"

1 komentarz:

  1. Dziękuję Aniu! Uwielbiam twoje słowa 😊
    Kilka dni temu sprzątając pudła i pudełeczka w moim pokoju(nareszcie na to czas😅) znalazłam całą masę pocztówek z różnych zakątków świata i poczułam ogromną tęsknotę do podróży...Wpis jest strzałem w dziesiątkę!😄

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do dzielenia się swoimi przemyśleniami i do dyskusji! Miłego dnia! Ania ☺

Copyright © 2014 Bezpustkowie , Blogger